wtorek, 12 lutego 2013

Prolog

"Jak to się zaczęło - czyli historia z życia wzięta..."

"Siedziałam właśnie w aucie. Był 21 lipiec. Jechaliśmy do babci. Nagle gwałtownie zahamowaliśmy. Mama wysiadła z auta i powiedziała:
- Poczekasz tu chwilę? Ja z tatą zaraz wrócimy. Kocham cię. - przytuliła mnie jakbyśmy już nigdy się nie zobaczyły.
- Dobrze. Ja ciebie też.
Patrzyłam na oddalające się sylwetki rodziców.
Usiadłam na trawie. Wsłuchałam się w wiatr. Kiedy rodzice po dłuższym czasie nie wracali, zaczęłam się niepokoić. Spędziłam noc w aucie, po czym wzięłam swoją walizkę i ruszyłam w nieznanym mi kierunku. W końcu dotarłam do pewnego miasta. Spojrzałam na tabliczkę:
- Nowy Jork. - przeczytałam. Poszłam dalej. Dotarłam do portu, gdzie jako pasażer "na gapę" przepłynełam do Brooklyn. Znalazłam najbliższego Starbucksa. Weszłam do środka. Każde oczy skierowały się na mnie, siedmioletnią dziewczynkę w brudnych ciuchach z walizką w ręce. Przeszukałam wszystkie kieszenie, by znaleźć pieniądze. Z małej kieszonki wyjęłam 100 dolarów. Pewnie mama, włożyła je, kiedy mnie przytulała na szosie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że oni mnie porzucili. Łzy cisnęły mi się do oczu, jednak je powstrzymałam i zamówiłam ciastko czekoladowe i usiadłam przy stoliku. Po konsumpcji wyszłam z kawiarni i poszłam szukać jakiegoś odludzia. W końcu weszłam w ciasną uliczkę i schowałam się pod murkiem. Ułożyłam koc i usiadłam na nim po turecku, rozmyślając, co ze sobą zrobić. Z moich przemyśleń wyrwał mnie pewien głos.
- Ludzie! Tu jest dziewczynka. - powiedział.
Wszyscy zebrali się wokół mnie. Czułam się osaczona. Wyszłam z cienia. Stanęłam przed nimi. Pięć chłopców i dwie dziewczynki, tyle się naliczyłam. Nie wiedziałam co mam zrobić, panowała niezręczna cisza.
- Idźcie. Ja zaraz do was dołączę, tam gdzie zawsze. - powiedział mulat i pokazał im znak. Pokazał im złączone palce, przyłożone do ust. Tamci odeszli. Usiadł na ziemi i pokazał miejsce naprzeciw jego.
- Jak masz na imię? - spytał.
- Savannah. A ty?
- A ja Zayn. Ile masz lat?
- 7.
- Ja też. Gdzie są twoi rodzice?
- Sama nie wiem.
- Jak to?
No i się stało. Opowiedziałam mu wszystko co zdarzyło się w ciągu tych koszmarnych, dwóch dni. Potem on opowiedział mi o tym, że wychowuje się bez matki, a jego ojciec jest dilerem. Zaproponował mi schron u niego. Zgodziłam się. Potem zaprowadził mnie do ich "bazy". Przedstawił mnie swojej paczce i poprowadził mnie, gdzieś, gdzie mogłam usiąść. Byłam lekko zdezorientowana. Siedziałam pomiędzy... em... chyba Louisa i Perrie. Przez chwilę panowała głucha cisza, lecz nagle brunetka, tak, Eleanor zaczęła opowiadać o sobie. I Louis, Niall, Harry, Liam i Perrie, aż w końcu ja. Od tamtego wieczora jestem z nimi nie rozłączna..."

"Kartka z pamiętnika: 21.07.2000r."

1 komentarz:

  1. Fajnie się zaczyna tylko trochę dziwne ,że rodzice porzucili dziewczynkę i auto i gdzieś przepadli ,ale wydaje się interesujące :)

    OdpowiedzUsuń