piątek, 15 lutego 2013

3.

Koło 4:00 obudził mnie duszący w gardle dym. Otworzyłam delikatnie... zaraz, zaraz! DYM?! Obudziłam wszystkich śpiących na sofie.
- Uciekajcie na tyły domu! Doniya! Zadzwoń po straż. - rozkazałam dziewczynom i Zayn'owi.
- Savannah? - zaczęła Waliyha.
- Tak?
- A uratujesz mojego chomika? Jest na górze. - powiedziała ze łzami w oczach dziewczynka.
- Pewnie. Leć już. - odpowiedziałam i szybko pobiegłam na górę, a za mną Zayn.
- Zayn?! Idź z siostrami. Dam sobie radę. - powiedziałam, dusząc się od dymu.
- Nie zostawię cię samej. - powiedział stanowczo.
Weszłam do pokoju Li (Waliyha). Wzięłam klatkę ze zwierzątkiem i wraz z Zaynem mieliśmy już schodzić na dół, kiedy płomienie dzieliły od nas 10 cm. Krztusiliśmy się dymem. Wróciliśmy do pokoju siostry mulata. Wychyliłam się przez okno i krzyknęłam:
- Dziewczyny! Przenieście tą trampolinę pod okno.
Tak, to było trochę ryzykowne, ale wolę już coś złamać, niż spłonąć. W tym czasie znalazłam jakąś linę, przewiązałam ją poprzez kratę klatki i spuściłam zwierzaka na dół, po czym  skoczyłam. Odbiłam się od powierzchni i wylądowałam na dwóch nogach na ziemi jak prawdziwa cheerleaderka. Tak, lubię się chwalić, ale nie czas na to. Po mnie skoczył Malik. Na szczęście jemu też nic się nie stało. Usłyszeliśmy dźwięk syren straży pożarnej. Odetchnęliśmy z ulgą. Potem przyjechała policja. Policjant zaczął nas wypytywać jak to się stało. Najpierw była idea, żeby zadzwonić po ojca Malika, jednakże ze względu na jego zawód zrezygnowaliśmy. I wtedy przypomnieli mi się ta dwójka, która nas śledziła. Powiedziałam policjantowi o moich przypuszczeniach. Potem podałam im moje imię i nazwisko i mój numer telefonu. Kiedy wszystko ucichło, poszłam zobaczyć jakie zniszczenia wyrządził pożar. Przeszłam na przód parceli i zobaczyłam przerażający widok. Parter, gdzie znajdowała się kuchnia, salon, były całkowicie zniszczone przez ogień. Wyżej ucierpiały tylko schody, na całe szczęście. Ryzykując załamaniem schodów powoli weszłam na pierwszy stopień. Nic. Drugi, trzeci, czwarty... i byłam już na górze. Krzyknęłam do przyjaciół, żeby ktoś zadzwonił po tatę Zayna, a ja w tym czasie wszystkich spakuję. Skorzystałam z okazji i odświeżyłam się i przebrałam.
Wyszłam z łazienki, gdzie poszłam najpierw do pokoju Safy. Wyjęłam walizkę z szafy i zapakowałam jej wszystkie rzeczy. Po jej spakowaniu wystawiłam bagaż na korytarz i poszłam do Waliyhy, Doniyi, aż w końcu do mnie i Zayna i powtórzyłam czynność.
- Doniya! - krzyknęłam.
- Taak? - dziewczyna zjawiła się w drzwiach wejściowych.
- Jak wolisz? Rzucanie na poduszki i materac czy ryzykowne wchodzenie po schodach, ewentualnie rzucanie na glebę?
- Emm... a spakowałaś Chan...
- Tak. - uprzedziłam ją.
- A te drugie?
- Taak! Wszystko jest.
- To ja idę po poduszki i materac. - w końcu się zdecydowała.
Pozrzucałam wszystkie bagaże, a ja sama ostrożnie zeszłam ze schodów.
- Zayn. Dzwoniłeś do taty? - spytałam.
- Tak. Mamy jechać pod ten adres. - powiedział i pokazał SMS-a z adresem.
- No to na co czekamy? Jedziemy. - powiedziała Doniya.
Zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy pod wskazany adres. Daleko nie było. Dosłownie 3-5 minut drogi samochodem, na pieszo około 10 minut. Stanęliśmy przed pięknym domem znajdującym się na wzgórzu, dosyć wysokim wzgórzu, skąd rozpościerała się plaża i morze.
- Tu jest pięknie! - zachwyciłam się.
- Podoba wam się? - nie wiadomo skąd zjawił się ojciec Malika.
- No pewnie. - powiedzieliśmy chórem.
- To chodźcie zajmijcie swoje pokoje. - powiedział uśmiechnięty mężczyzna.
Podekscytowani wbiegliśmy do domu. To wszystko było takie piękne! Potykaliśmy się o siebie byle zająć sobie jak najlepszy pokój.
- Hej! Doniya! Coś ci z walizki wycieka! - krzyknęłam i wyprzedziłam dziewczynę, a ona zaczęła oglądać walizkę.
- Ej! - krzyknęła.
Wbiegłam do pokoju:
- Zaaaayn! Popatrz! - krzyknęłam.
- Co... o kurwa! - zachwycił się. (xD)
- I pomyśleć, że będziemy tu mieszkać! Ja pierdole! A jakie mięciutkie łóżko! - wychwalałam wnętrze siadając na łóżku. Mulat przewrócił mnie do pozycji leżącej.
- Mm... i sex będzie się zajebiście uprawiało. - uśmiechnął się uwodzicielsko.
- A ty tylko o jednym. - wywróciłam oczami i zrzuciłam go ze mnie.
Zauważyłam kolejne drzwi. Pobiegłam i ujrzałam łazienkę z garderobą:
- O ja pierdole! W końcu będzie porządek w moich ciuchach! - wykrzyczałam.
Zeszliśmy na dół, gdzie siostry mulata rozmawiały z tatą. Zaciekawiona spytałam:
- A tak w ogóle to po co się przeprowadziliśmy?
- Po tym co powiedział mi Zayn, raczej bezpiecznie by nie było dalej mieszkać w tym domu. Teraz się udało, następnym razem może się nie udać. Lepiej nie ryzykować. - wyjaśnił mi.
- Skąd wziąłeś na to pieniądze? - padło kolejne pytanie od Zayna.
- Kupiłem ten dom 2 lata temu, tak, na wszelki wypadek. A pieniądze zawsze były.
Sprawa się wyjaśniła, więc wszyscy już nie mieli zastrzeżeń. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9:00. Ojca Zayna oczywiście już nie było. Zaprosiliśmy resztę i wysłaliśmy im nowy adres i po 10-15 minutach byli u nas, jednak ktoś nas zaskoczył swoją obecnością...
________________________________________
Trochę nudny ten rozdział. W weekend możliwe,
że dodam nowy rozdział, jednakże plany
w moim kalendarzu mogą ulec zmianie. ;)
Trzymajcie się ciepło. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz